Jest nas coraz mniej. W ciągu 40 lat może ubyć nawet 8 milionów Polaków. Spadająca liczba ludności negatywnie wpłynie na jakość naszego życia na emeryturze. W ciągu 4 dekad przybędzie około 2 milionów emerytów. Spadnie natomiast ilość osób w wieku produkcyjnym, które zgodnie z umową międzypokoleniową – pracują na jesień życia swoich rodziców. Czy takie rozwiązanie przetrwa?
Zapraszamy do rejestracji wystąpienia na temat katastrofy demograficznej z dnia 20. listopada 2018 roku.
Nasz system emerytalny opiera się na międzypokoleniowej umowie, która w dużym skrócie mówi o tym, że płacone przez pracujących składki są transferowane na wypłaty obecnych świadczeń emerytalnych. Wszyscy się z tym pogodziliśmy, ale oczekujemy, że kiedy będziemy na emeryturze, znajdą się środki na wypłatę naszych świadczeń. Jeśli system nie upadnie, to środki te mają pochodzić ze składek pobranych od pracujących. Taki system ma rację bytu jedynie w sytuacji, kiedy na jednego emeryta pobierającego świadczenie przypada kilku pracujących płacących składki. Niestety, w Polsce udział osób pracujących do emerytów systematycznie spada.
Boomu urodzeń już nie będzie
Po II Wojnie Światowej mieliśmy dwa okresy boomu urodzeń. W latach 1950-1960 na fali radości po zakończonej wojnie, szybko zwiększała się liczba urodzeń. Następnie, w latach 1975-1985 dzieci urodzone po wojnie miały już swoje dzieci. Liczba urodzeń nie była wówczas tak spektakularna, jak ta tuż po wojnie. Naturalną konsekwencją powinien być trzeci boom – przypadający na lata 2000-2010. Niestety – wbrew zapowiedziom – nie nastąpił.
W momencie rozpoczęcia pierwszego boomu w Polsce żyło około 25 mln osób. W kolejnych 35 latach, w 1985 roku – liczba wzrosła do 37,3 mln. Na koniec okresu zakładanego, trzeciego boomu – czyli w 2010r. – liczba obywateli w Polsce osiągnęła szczyt 38,5 mln. Perspektywy na lata 2020-2060 są natomiast dużo gorsze.
Prognoza liczby ludności w Polsce w latach 2020-2060r.
Wiele instytucji bada problem demografii w Polsce. Swoje obliczenia przedstawia ZUS, Eurostat czy OECD. Dane OECD są najbardziej pesymistyczne, a prezentowane przez ZUS najbardziej optymistyczne. Prognoza Eurostat znajduje się pomiędzy nimi. Pomimo pewnych różnic w analizach, jest jeden wspólny mianownik – drastycznie spadająca liczba ludności. Pokazuje to poniższy wykres.
Spada liczba osób w wieku produkcyjnym
Sam spadek liczby ludności jest porażający, ale dopiero szczegółowa analiza grup wiekowych, pokazuje skale problemu. GUS dzieli ludność na 3 grupy: w wieku przedprodukcyjnym, produkcyjnym oraz poprodukcyjnym.
Do grupy tzw. wieku produkcyjnego zaliczają się mężczyźni w wieku 18-64 oraz kobiety 18-59. Są to głównie osoby, które mają zatrudnienie i opłacają składki. To ich składki są transferowane na wypłaty świadczeń emerytalnych.
W 2020 według obliczeń ZUS w Polsce osób w wieku produkcyjnym będzie prawie 23 mln, a w wieku poprodukcyjnym 8,5 mln.
W kolejnych dekadach będzie spadała liczba osób w wieku produkcyjnych i rosła w wieku poprodukcyjnym. Jak szacuje ZUS, w 2060 r., osób w wieku produkcyjnym będzie 16 mln, a w wieku poprodukcyjnym 11,8 mln. To spadek o prawie 30% w grupie produkcyjnej i wzrost o 38% w grupie poprodukcyjnej, czyli potencjalnych emerytów. Prognozę obrazuje poniższy wykres.
Liczba osób płacących składki emerytalne będzie spadać
W 2020 roku stosunek osób w wieku poprodukcyjnym do osób w wieku produkcyjnym ma wynieść 37,55%. W 2060 wzrośnie do 74,05%. To dwukrotny wzrost! Spada liczba osób płacących składki emerytalne, a rośnie pobierających świadczenia.
Nic dziwnego, że z roku na rok Państwo musi zwiększać dotację z budżetu na wypłaty emerytur. Te pieniądze pochodzą ze zwiększającego się zadłużenia państwa. Rosnące zadłużenie zwiększa deficyt budżetowy, co wpływa negatywnie na koszt obsługi długu.
W 2020r. roku według prognoz ZUS (w wariancie pośrednim – między optymistycznym, a pesymistycznym) Państwo będzie musiało wspomóc system emerytalny dotacją w wysokości 47 mld złotych. W 2060r. będzie to już blisko 73 mld zł, czyli o 55% więcej. Wielkości kwotowe są zdyskontowane na 2014r.
Liczba emerytów będzie rosnąć
Razem z niekorzystnymi zmianami demograficznymi wzrośnie liczby emerytów – z 5,76 mln w 2020r. do 7,5 mln w 2060r. Zatem w ciągu 40 lat oznacza to 30% przyrost.
Jak wskazaliśmy wcześniej, będzie spadać liczba osób w wieku produkcyjnym. System emerytalny w Polsce czeka nie lada wyzwanie. Nie widać również nadziei na wzrost liczby ludności w Polsce. Według wyliczeń GUS – współczynnik dzietności, który określa liczbę urodzonych dzieci przypadających na jedną kobietę w wieku rozrodczym (15-49 lat) ma wynieś w 2020r. 1,3. Natomiast w 2060 ma wynieść 1,55. Nieco lepsze perspektywy dla wzrostu współczynnika dzietności podaje Eurostat, tj. 1,49 w 2020r. i 1,68 w 2060r.
Jednak to wciąż za mało, ponieważ aby zapewnić zastępowalność pokoleniową współczynnik powinien wynieść około 2,1.
Katastrofa demograficzna Polski – podsumowanie
Wszystkie dane publikowane przez największe instytucje badawcze jasno wskazują – czeka nas katastrofa demograficzna. W ciągu 40 lat prognozy zakładają olbrzymi spadek ludności. Będzie spadać liczba osób w wieku produkcyjnym oraz przedprodukcyjnym. Niestety zwiększać się będzie udział osób w wieku poprodukcyjnym. W konsekwencji, aby zapewnić wypłaty emerytur, trzeba będzie zwiększyć wydatki z budżetu Państwa. Będzie rósł deficyt i koszty obsługi długu. Najbardziej na tym ucierpią przyszli emeryci, których świadczenia emerytalne otrzymywane przez Państwo mogą być bardzo niskie. Więcej o tym, jak zmienią się świadczenia emerytów oraz dlaczego katastrofa ZUS jest nieunikniona przeczytasz tutaj: Wiemy kiedy upadnie ZUS.