Wbrew sondażom, 45. prezydentem USA zostaje Donald Trump, kandydat Republikanów. Zdobył 270 wymaganych głosów elektorów. Jest to duża niespodzianka dla inwestorów, prawie na miarę Brexitu. Reakcja na rynkach jest jednak tym razem nieco łagodniejsza. Na rynku pojawił się wzrost awersji do ryzyka, a kapitał płynie do bezpiecznych przystani. Na wartości, zyskuje m.in. złoto, w stosunku do dolara umacnia się frank szwajcarski i jen, a także rośnie euro. Dla zuchwałych również rysują się szanse na giełdach.
Gdy inwestorów oblewa strach, zyskuje złoto
Tym samym nasuwa się teraz pytanie: Co zrobić ze swoimi wolnymi środkami w takiej sytuacji? Otóż można zyskiwać na strachu inwestorów, kupując złoto. Gwoli przypomnienia wyjaśniamy — złoto rośnie, gdy dolar spada, czy na rynku panuje właśnie strach. Prognozy analityków zakładają, że cena złoto powinna teraz do końca roku wzrosnąć do poziomu 1400-1500 USD.
Inwestorzy, którzy swoje środki lokują w funduszach, powinni swoją uwagę skierować właśnie w stronę funduszy, które w swoim portfelu mają złoto. Interesującym wariantem może być PKO Akcji Rynku Złota, inwestujący w spółki zajmujące się wydobyciem i przetwórstwem szlachetnych kruszców. Od początku roku, wzrósł on o przeszło +75%. W rankingu Targeto.pl zajął on wysokie miejsce w swojej grupie za jakość i efektywność zarządzania przez TFI. Ocena 12-miesięcznej perspektywy zysku dla aktywów, w które inwestuje, również jest pozytywna.
Jest to fundusz o aktywach relatywnie niskich, bo na poziomie 137,59 mln PLN. Dla przykładu inne fundusze skupiające swoją politykę inwestycyjną na złocie tj. Investor Gold Otwarty oraz Quercus Gold, wzrosły w tym czasie odpowiednio o +15,8% i 13,9%. Ta różnica w osiągniętej stopie zwrotu wynika z faktu, że PKO Akcji Rynku Złota inwestuje przede wszystkim w akcje spółek wydobywczych, które kolokwialnie nazywane są „złotem na sterydach”.
Głos ekspertów o istotnym wzroście ryzyka na rynkach wschodzących
Na rynkach wschodzących również wzrosło znacząco ryzyko. Jednak wybrane gospodarki, takie jak np. Indie, w długim terminie, cały czas wyglądają korzystnie. Przynajmniej w krótkim okresie, spodziewana jest korekta spadkowa. Patrząc poprzez pryzmat długoterminowy, w potencjalnym środowisku inflacji, akcje rynków rozwijających się powinny być mimo wszystko mocne.
Krzysztof Musialik, starszy dyrektor wykonawczy, zarządzający portfelem w Templeton Asset Management (Poland) TFI S.A. wskazuje – Gdyby Demokraci uzyskali większość w Kongresie (choć to raczej mało prawdopodobne), Trump musiałby skorygować swoje plany. Gdyby jednak Kongres pozostał w rękach Republikanów, niepewność rynkowa nasiliłaby się jeszcze bardziej. W krótkiej perspektywie mogłoby to być korzystne dla obligacji, w związku z ucieczką inwestorów w kierunku bezpieczniejszych aktywów. Ponieważ jednak jego polityka sprzyja inflacji (ograniczenie wymiany handlowej, zwiększenie wydatków budżetowych), spodziewamy się spadków cen obligacji w średniej perspektywie. Ten scenariusz byłby niekorzystny dla aktywów z rynków wschodzących, ze względu na warunki charakteryzujące się ogólną awersją do ryzyka oraz politykę skutkującą ograniczeniem swobody wymiany handlowej, jakiej spodziewamy się po Trumpie.
Z kolei zdaniem Nicka Petersa, zarządzającego funduszem Fidelity Multi Asset, ryzyko jest jednak istotne dla rynków wschodzących. Prezydentura w Stanach Zjednoczonych wywiera istotny wpływ na delikatną politykę tych rynków, na przykład w zakresie taryf celnych lub barier, renegocjowania NAFTA czy wyznaczania podmiotów manipulujących walutą (patrz Chiny i Korea). I chociaż gospodarcze względy praktyczne mogą przyczynić się do ograniczenia negatywnego wpływu, nastroje automatycznie się obniżą, szczególnie w Meksyku.
A może jednak akcje?
Analitycy przepytani przez Bloomberga oceniają obecnie szansę podwyżki stóp procentowych w USA na około 40%. Wskazują na dobre informacje dla złota, ale również mogą być korzystne dla rynków akcyjnych.
Po pierwszych szczątkowych wynikach wyborów i zwycięstwie kandydata partii Republikańskiej Donalda Trumpa w USA inwestorzy zaczęli wyprzedawać ryzykowne aktywa i przenosić swoje środki na bezpieczne inwestycje. Z biegiem czasu, kiedy pojawiały się wyniki z kolejnych stanów i jasne stało się, że Donald Trump zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych – kapitał zaczął płynąć z powrotem na giełdy.
Wnioskiem dla takiego stanu rzeczy jest zapewne wygrana Republikanów w obu izbach Kongresu. Już podczas kampanii prezydenckiej wielu istotnych polityków z tej partii odwróciło się od „swojego” kandydata i stanęli w otwartej opozycji do Donalda Trumpa. To może usprawiedliwiać obecną sytuację na rynkach. Inwestorzy wprawdzie obawiają się rządów prezydenta elekta, ale widząc rozłam w jego macierzystej partii, uważają że kontrowersyjne pomysły przyszłego prezydenta mogą być blokowane przez jego partię.
Jednak, na ten moment prócz pięknych haseł, nie wiemy za wiele o realnych działaniach, jakie ma zamiar wykonać Donald Trump w celu „uczynienia Ameryki ponownie wielkiej”. Głównym postulatem jest luzowanie fiskalne, które wielu ekonomistów wskazywało, jako rzecz niezbędną do pobudzenia wzrostu gospodarczego. Zmniejszenie podatków korporacjom oraz gospodarstwom domowym w połączeniu ze wzrostem aktywności zawodowej amerykańskich obywateli (drugi bardzo ważny postulat D. Trumpa) – może pozytywnie wpłynąć na wyniki amerykańskich przedsiębiorstw. Takie działania będą sprzyjać wzrostom na giełdach.