Z nową ustawa dotyczącą zakazu handlu niedzielę nie możemy polemizować, jedynie na nią przystać i poszukać sprytnych rozwiązań. Jak sobie z nią poradzili handlowcy? Czy liczą już straty? A może jest wręcz odwrotnie i dzięki niej, już wkrótce niektórzy odniosą spektakularne sukcesy? Przyjrzyjmy się temu z bliska.
11 marca bieżącego roku była pierwszą niedzielą, podczas której większość sklepów była zamknięta. Co jest rezultatem ustawy podpisanej przez Pana Prezydenta, w ramach której wchodzi w życie zakaz handlu w niedziele i święta. Oczywiście sprytny Polak potrafi, manewrować pomiędzy wierszami ustawy i znaleźć wiele niuansów, dzięki którym nie wszystkie interesy niedzielne zostaną pozamykane.
Czy to dobra wiadomość dla potencjalnych konsumentów? Dla niektórych na pewno nie, gdyż w te właśnie dni od wielu lat przyzwyczaili się, do robienia większych zakupów. Jest to podyktowane na przykład brakiem czasu w inne dni tygodnia. Nad zmianami ubolewają właściciele średniej wielkości sklepów, nienależących do żadnej sieci oraz właściciele punktów gastronomicznych zlokalizowanych w galeriach handlowych.
Zakaz handlu w niedziele w krajach unijnych
W różnych zakresach podobne ustawy o zakazie handlu w niedzielę i święta obowiązują kraje Unii Europejskiej. Nie ma jednego zasadniczego przepisu, gdyż ostateczną decyzję w tym zakresie podejmują kraje członkowskie. I tak na przykład w Austrii, Grecji, Francji, Belgii, Holandii, Niemczech i Holandii zakupów nie zrobimy. Z kolei na Węgrzech zakaz ten obowiązywał przez równy rok – od wiosny 2015 do wiosny 2016 roku. Przy aprobacie praktycznie całego społeczeństwa nastąpiły zmiany, z uwagi na zbyt niskie zarobki.
Więcej odpoczynku czy dodatkowe godziny pracy?
W Polsce jest ponad 2 miliony osób pracujących w handlu. Niektórzy uważają, że rok 2018 to przełom w traktowaniu tej grupy społeczeństwa w sposób podmiotowy, a nie jak dotychczas przedmiotowy. Ustawa została podpisana również ku chwale polskich rodzin, aby ten dzień mogli traktować w sposób szczególny, przeznaczać je na świętowanie i należny odpoczynek.
Co na to sami zainteresowani – pytamy tu pracowników hipermarketów i lokali gastronomicznych ulokowanych w pasażach galerii handlowych. Zdania są podzielone. Rośnie niepokój, przed spadkiem pensji i zwolnieniami. Te obawy rozwiewają eksperci ds. handlu, którzy twierdzą, że polski rynek potrzebuje coraz to nowych rąk do pracy i daleki jest od pozbywania się solidnych pracowników, co więcej zapowiadane są wzrosty pensji, a nie ich spadki. Dlatego ustawa nie powinna nieść zasadniczo bezpośrednich zmian dla zainteresowanych.
Z pewnością od marca b.r. rynek handlowy zostanie solidnie przemeblowany. Już teraz duże centra handlowe są czynne do późnych godzin nocnych, a przewiduje się jeszcze ich wydłużenie np. w piątki i w soboty. Dodatkowo sobota będzie dniem na przygotowanie towaru i innych niezbędnych prac na poniedziałek. Biedronka po cichu planuje pracę w godzinach nocnych, od 00:15 w poniedziałki. W rezultacie osoby pracujące w handlu będą miały niewiele czasu na odpoczynek w niedzielę, gdyż tak naprawdę wystarczy im jej, jedynie na solidny sen. Już teraz zauważamy zjawisko gigantycznych kolejek do kas, w przeddzień jednodniowych świąt.
Wielki boom na showroomy
Społeczeństwo przyzwyczai się do robienia większych zakupów w piątkowe wieczory i w soboty. Duże gro przestawi się na zakupy internetowe. Już dziś notuje się, że największy obrót e-sklepy mają w poniedziałki, gdyż konsumenci przeglądają portale w weekendy i dokonują zakupów w pierwszy dzień tygodnia. Stąd też pojawienie się w ostatnim okresie, licznych odnośników do sklepów stacjonarnych w internecie, oraz tzw. showroomów gdzie towar możemy jedynie pooglądać, a zapłaty dokonujemy przez aplikację.
Ogromnym sprytem wykazała się firma e-obuwie.pl, która zdecydowała się na otwarcie sklepów stacjonarnych. Sprzedaż odbywa się przez aplikację, ale produkt można dotknąć i przymierzyć. Jak to możliwe? Klient po przyjściu do sklepu ma do dyspozycji tablet, gdzie w 2 aplikacjach ogląda towar, zamawia i w ciągu 2 h otrzymuje sms o jego dostarczeniu do sklepu. Na podstawie kodu, otrzymanego w wiadomości na telefonie, skanuje go na tablecie i w 2 minuty może odebrać produkt. Trudno tu o racjonalną odpowiedź – w jakiej formie klient dokonuje zakupu – czy w sklepie stacjonarnym czy internetowym.
Branża spożywcza, pomimo że od pewnego już czasu bazuje na niskich marżach, ma się doskonale i notuje wzrost. Podobnie z segmentem obuwia i odzieży, który chwali się dużą dynamiką wzrostu, zwłaszcza wśród liderów np. LPP (właściciel Reserved, House’a i Croppa), którzy planują na rok 2018 utrzymać dwucyfrowy wzrost, a to głównie dzięki rozwojowi e-commerce.
Kto straci, a kto zaciera już ręce?!
Wiele mogą stracić znajdujące się w galeriach handlowych lokale gastronomiczne. Jak pokazuje doświadczenie z pierwszej wolnej od handlu niedzieli nawet w otwartych galeriach nie było wielu klientów w lokalach gastronomicznych. Inaczej niż w niedziele handlowe. Przykładem lokali usługowych, które mogą stracić na ograniczeniu w niedzielnym handlu może być firma Sfinks, właściciel sieci restauracji Sphinx, Chłopskie Jadło i WOOK.
Zyska z kolei hurtownik Eurocash, który jest dostawcą produktów spożywczych i szybko zbywalnych, do licznych sieci sklepowych, jak chociażby Lewiatan, ABC, Groszek, Inmedio i Delikatesy Centrum. Pomimo faktu, że potentat hurtowy inwestuje w sieć detaliczną, tym samym ulegając małej transformacji i na chwilę obecną rokuje się straty, to zysk osiągnie dzięki sklepom franczyzowym, których zakaz handlu w niedzielę nie będzie obejmował.
Tak więc retrospekcji kto na tym zyska, a kto straci, jest naprawdę sporo. Jedno jest pewne – stacje paliw, showroomy, automaty vendingowe, w których możemy zakupić kawę, kanapki, batony z pewnością zyskają. Gdyby dodać jeszcze pomysły, o których już dziś głośno w mediach, na obejście ustawy, możemy być pewni, że problemu z dokonaniem jakichkolwiek zakupów w dni świąteczne i niedziele mieć nie będziemy. Do tego dochodzi manipulacja godzinami pracy dyskontów, hipermarketów i galerii handlowych. Więc dziś z całym szacunkiem do władz na pytanie – czy zakaz handlu w niedziele ma sens – nie odpowiemy.
Zakaz handlu w niedzielę – zyskają Ci, którzy się solidnie przygotowali
Niektórzy handlowcy, od dawna przewidując ruch polskiego rządu, solidnie się przygotowywali na wejście ustawy w życie. Zadbali o zaplecze, otworzyli z wielkim szumem e-sklepy, które już dziś przynoszą duże zyski. Spektakularny sukces jest dla nich chlebem powszednim, z racji przeanalizowania sytuacji, która nastąpi już za kilka dni. Co więcej, w odpowiedzi na ustawę zamiast narzekać, zatrudnili sztab analityków, którzy zaproponowali wewnętrzne zmiany w firmie. I to się nazywa – mieć głowę na karku. Zamiast narzekać – działają.