Według analizy opublikowanej na portalu MarketWatch, z nabywaniem akcji lub agresywniejszych funduszy inwestycyjnych, inwestorzy powinni zaczekać do 21 sierpnia, czyli do końca igrzysk w Rio de Janeiro. Jej autor, Mark Hulbert, na podstawie licznych badań poszczególnych przypadków, wskazuje na wyraźnie gorsze stopy zwrotu z inwestycji w czasie ważnych imprez sportowych, w tym Igrzysk.
Uzasadnieniem takiego stanu rzeczy leży w psychologii zachowań giełdowych graczy. Zauważmy, że kibice są pesymistycznie nastawieni co do przyszłości, gdy ich drużyna przegra. Mogą oni wówczas tworzyć presję sprzedażową na giełdach. Z kolei odwrotna sytuacja ma miejsce po zwycięstwie – wówczas zalewa nas optymizm, który jednak według badań, cechuje pewna specyfika. W praktyce – nie przekłada się on na pozytywną reakcję rynków.
Igrzyska mogą nie dać chleba
Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro mają jeszcze jedną ciemną stronę dla inwestorów, szczególnie jeśli chodzi o rynek brazylijski. Mimo nadziei na lepsze jutro, nie muszą one oznaczać wcale pozytywnego wpływu gospodarczego na Brazylię. Doświadczenia zgromadzone przez dotychczasowych gospodarzy są stosunkowo często nieubłagane. Wskazują one bowiem, że w praktyce, nie jest zaskoczeniem, jeśli koszty organizacji Igrzysk, przewyższają oczekiwania. Natomiast przychody nie są wystarczająco duże aby pokryć wydatki. Biorąc pod uwagę realia życia w Brazylii, uważamy, że będzie to również dotyczyło tego kraju.
Rynek brazylijski na chwilę obecną stanowi jednak odrębny, szeroki, ale i ciekawy temat inwestycyjny. Wydaje się jednak, że argumentem za inwestycjami w tego typu kraju, nie powinna być organizacja samych Igrzysk, a szczególnie podczas trwania tejże imprezy. Niech zatem Olimpiada w Brazylii pozostanie telewizyjną rozrywką, a wzrok inwestorów powinien być wówczas skupiony na innych rynkach i bezpieczniejszych aktywach.