Partia prezydenta Emmanuela Macrona zyskała najwięcej głosów w wyborach legislacyjnych we Francji, osiągając poparcie na poziomie 32,32%. Tym samym wyprzedziła konserwatywnych Republikanów (21,56%), a także eurosceptyczny Front Narodowy (13,2%). Przed nami druga tura wyborów zaplanowana w niedzielę 18 czerwca.
Stawka jest wysoka dla wszystkich sił politycznych. Partia Macrona Naprzód! Musi zdobyć większość w parlamencie. Wówczas prezydent będzie mógł forsować swoje polityczne zamiary, podczas gdy inni – jak Partia Socjalistyczna – walczą o swoje polityczne przetrwanie.
Skrajnej lewicowy blok pod wodzą Jean-Luca Melenchona zajął czwarte miejsce z wynikiem 11,02%, a zaraz za nim uplasowali się socjaliści z wynikiem 9,51%.
Jeśli tendencja z pierwszej rundy wyborów potwierdzi się w niedzielę (18 czerwca), partia Macrona powinna zdobyć od 415 do 455 mandatów w 577-osobowym parlamencie. Na razie wszystko wskazuje na to, że przed Macronem stoi otwarta droga do realizacji obietnic wyborczych.
Zakładają one m.in. liberalizację rynku pracy, zwiększenie bezpieczeństwa, uproszczenie systemu podatkowego, a także zmniejszenie korupcji. Rynek pracy ma zostać uwolniony spod dyktatu związków zawodowych. Jest to istotna kwestia, ponieważ stopa bezrobocia we Francji wynosi ponad 10%. Uwolnienie jej całego potencjału powinno wesprzeć gospodarkę strefy euro.
Tym samym powinno mieć pozytywne przełożenie na fundusze akcji europejskich. Dla inwestorów również istotne jest, że wybory pokazały, jak słabnie poparcie dla Marine Le Pen. Front Narodowy może zdobyć w sumie 5-15 miejsc w nowym parlamencie. Wszystko więc wskazuje na to, że ryzyko polityczne w związku z wyborami parlamentarnymi we Francji nie zrealizuje się.