W miejscach, gdzie występują znaczące dotacje i subwencje, istnieje również ryzyko nadużyć. W krajach rozwijających się, gdzie wskaźniki korupcji są wysokie, a struktury administracyjne nie są wystarczająco rozwinięte, istnieje zwiększone prawdopodobieństwo, że pokusa ta przeobrazi się w rzeczywiste działania korupcyjne. Podobna sytuacja występuje w kontekście inwestycji w odnawialne źródła energii (OZE). W Europie przeznacza się setki miliardów euro na transformację energetyczną. Istnieje wiele programów wsparcia, dotacji i dopłat do produkcji energii, które mają na celu stymulowanie rozwoju OZE kosztem tradycyjnych form energetyki. Takie działania wiążą się z ryzykiem nieefektywnego wydatkowania środków, a w niektórych przypadkach z przekroczeniami prawa. Możliwe, że na taki przypadek natrafił Bloomberg, opisując sytuację w sektorze energetyki wiatrowej w Wielkiej Brytanii.
Na wstępie należy zaznaczyć, że sprawa jest wciąż w toku, a artykuł Bloomberga nie przesądza o intencjonalności działań. Niemniej jednak w analizowanych przypadkach różnice między prognozami a rzeczywistością okazywały się znaczące. Czego dokładnie dotyczą te różnice?
Zawyżanie prognoz pod dopłaty?
Analiza przeprowadzona przez Bloomberga, obejmująca dane od początku 2018 r. do czerwca 2023 r., miała na celu porównanie prognoz dziennej produkcji energii elektrycznej z rzeczywistą generacją energii przez 121 brytyjskich farm wiatrowych, przy założeniu, że nie występowały ograniczenia nałożone przez operatora systemu przesyłowego. Z badania wynika, że 40 farm zawyżało swoje prognozy średnio o co najmniej 10%, z czego aż 27 farm zawyżało prognozy o co najmniej 20%.
W związku z powyższym mogło dojść do nadużyć związanych z wypłatą wynagrodzeń dla operatorów elektrowni wiatrowych. Brytyjskie regulacje wymagają, aby firmy przedstawiały możliwie najdokładniejsze prognozy produkcji energii z farm wiatrowych i dostosowywały się do tych szacunków. Jest to kluczowe, ponieważ wysokość dopłat dla operatorów farm zależy od przedstawionych prognoz. Dotacje te stanowią rekompensatę za wstrzymanie lub ograniczenie produkcji energii w celu zapewnienia bezpieczeństwa sieci elektroenergetycznej. Niemniej jednak prognozy te nie mogą być niewspółmierne do rzeczywistej produkcji, a zawyżone szacunki mogą prowadzić do sytuacji, w których wypłacane są nieuzasadnione dopłaty.
Wśród podmiotów, które zawyżały prognozy produkcji energii, znalazła się francuska firma EDF z farmą Fallago Rig (o ponad 27%), sąsiadująca z nią farma Crystal Rig II, należąca do Fred Olsen Renewables (o ponad 35%), oraz farma Farr, należąca do spółki Ventient Energy, wspieranej przez JPMorgan Chase (o prawie 29%). Firmy, które skomentowały wyższe prognozy, deklarowały współpracę z zewnętrznymi ekspertami w celu opracowania rzetelnych prognoz i podkreślały, że poważnie traktują zgodność z przepisami. Mimo to sprawa nie jest bagatelizowana – Ofgem, brytyjski organ regulacyjny, ogłosił wszczęcie dochodzenia w celu zbadania praktyk stosowanych przez firmy posiadające farmy wiatrowe.
Polskie przykłady
Brytyjski przypadek, ze względu na skalę i zaangażowanie dużych firm, może stać się sztandarowym przykładem naginania zasad w celu uzyskania wyższych dopłat. Podobne przypadki miały miejsce w innych krajach, w tym w Polsce, gdzie również odnotowano przekroczenia w sektorze odnawialnych źródeł energii (OZE).
W przypadku dużych urządzeń, takich jak turbiny wiatrowe, istotne jest zapewnienie odpowiedniego recyklingu. Koszty takich usług są znaczące, co stwarza ryzyko nadużyć ze strony firm zajmujących się recyklingiem. Przykładem może być niedawna sprawa z USA. Jak podaje serwis Recharge, amerykańska firma GE oskarżyła Global Fiberglass Solution o niewywiązanie się z umowy dotyczącej odbioru i recyklingu łopat z demontowanych elektrowni wiatrowych GE. Zamiast tego firma składowała zużyte łopaty na otwartej przestrzeni. GE złożyło pozew w sądzie w Nowym Jorku, domagając się odszkodowania w wysokości co najmniej 22,5 miliona dolarów.
W Polsce ofiarami oszustw związanych z energią odnawialną często padają mali inwestorzy, którzy chcą korzystać z korzyści związanych z energią odnawialną oraz z dostępnych dotacji. Przykłady takich przekroczeń obejmują:
- Inwestowanie w udziały w fikcyjnych farmach fotowoltaicznych lub wiatrowych, zachęcane obietnicami wysokich i regularnych zysków.
- Zakup niemarkowych paneli fotowoltaicznych lub używanych podzespołów sprzedawanych jako nowe.
- Pobieranie pełnych wynagrodzeń przed wykonaniem jakiejkolwiek pracy.
Ten ostatni przypadek zyskał rozgłos. Pod koniec 2019 roku media nagłośniły sprawę wrocławskiej firmy zajmującej się montażem paneli fotowoltaicznych. Firma oferowała obiecujące oszczędności jako zachętę i przekonywała klientów do wpłacania całkowitej kwoty za usługę z góry, gwarantując w zamian atrakcyjny rabat. Niestety, wielu klientów nigdy nie doczekało się instalacji fotowoltaicznych, a ci, którzy je otrzymali, szybko się rozczarowali, gdyż moduły nie działały poprawnie.
Najnowszym pomysłem na oszustwa są te związane z pompami ciepła, ze względu na duże dotacje oferowane mniej zamożnym rodzinom. Problem stał się na tyle poważny, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska ostrzegało o nim na swojej stronie internetowej. Poniżej znajduje się zrzut ekranu z informacją o nieuczciwych praktykach wykonawców:
Źródło: czystepowietrze.gov.pl
Proceder polega na tym, że nieuczciwe firmy wyszukują mniej zamożne rodziny, które kwalifikują się do pełnej dotacji na pompę ciepła. Instalują najtańsze w zakupie, ale jednocześnie najdroższe w eksploatacji chińskie pompy ciepła. Firmy te zgarniają całą kwotę wsparcia, co pozwala im znacznie zarobić na każdej transakcji.
W najnowszej edycji programu „Czyste Powietrze” maksymalna kwota dotacji wzrosła z 79 do 135 tys. PLN, co stwarza jeszcze większą pokusę nadużyć dla nieuczciwych kontrahentów. Program opiera się na zasadzie prefinansowania, co oznacza, że cała kwota dotacji trafia nie do osoby fizycznej, która instaluje pompę ciepła, ale bezpośrednio na konto firmy-wykonawcy. Instalując tańszy sprzęt, nieuczciwi monterzy zatrzymują dla siebie nadwyżkę dotacji. Zdarzają się również przypadki wyłudzeń kredytów pod pretekstem montażu pompy ciepła przez pseudomonterów, którzy następnie nie realizują usługi.
Państwowe organy nie ponoszą odpowiedzialności za wybór nieodpowiedniej firmy, dlatego cała weryfikacja rzetelności wykonawcy spoczywa na konsumencie. Można tego dokonać, sprawdzając Centralną Ewidencję i Informację o Działalności Gospodarczej (CEIDG), Krajowy Rejestr Sądowy (KRS), REGON oraz Portal Podatkowy Ministerstwa Finansów. Innym sposobem jest poszukiwanie opinii o wykonawcy w internecie. W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej forów internetowych, na których użytkownicy ostrzegają się nawzajem przed nieuczciwymi firmami działającymi na rynku pomp ciepła i fotowoltaiki.
Wpadki inwestycyjne
Więksi inwestorzy, lokujący swoje aktywa w większe farmy fotowoltaiczne, których koszt wynosi od kilku do kilkudziesięciu milionów PLN, również powinni zachować ostrożność. Należy uważać na nierzetelnych kontrahentów, niską jakość montowanego sprzętu, zbyt wysokie marże oraz sprzedaż chińskich produktów po zawyżonych cenach. To tylko niektóre z wyzwań, z jakimi na co dzień mierzą się inwestorzy w sektorze odnawialnych źródeł energii.
Inwestowanie w sektor odnawialnych źródeł energii (OZE) nie musi ograniczać się do fizycznego zakupu farm.
Można to również robić na rynku finansowym, inwestując w akcje lub obligacje spółek z sektora OZE notowanych na warszawskiej giełdzie. Jednak i tutaj nie brakuje ryzyka.
Przykładem jest Columbus Energy, firma zajmująca się sprzedażą i montażem instalacji fotowoltaicznych dla gospodarstw domowych i biznesu. Inwestorzy z lat 2021–2022 doświadczyli wielu problemów związanych z działalnością firmy. Columbus Energy wpadła w kłopoty związane z przeinwestowaniem i nadmiernym poziomem zadłużenia. Na koniec 2021 roku jej dług netto stanowił prawie 26-krotność rocznego wyniku EBITDA, podczas gdy zwykle za graniczny wskaźnik przyjmuje się wartość 3,5x. Audytor, po zakończeniu 2021 roku, zgłaszał wątpliwości co do możliwości kontynuacji działalności przez Columbusa, wskazując na wysokie straty i zobowiązania odsetkowe (czyli dług finansowy w postaci kredytów i obligacji). Te wątpliwości podzielał również zarząd spółki.
Chociaż firma przetrwała i podejmuje działania restrukturyzacyjne oraz ograniczające zadłużenie, jej kurs akcji pozostaje na niskim poziomie. Inwestorom, którzy zaangażowali się w okresie hossy pandemicznej, trudno będzie odzyskać zainwestowane środki.
Wykres 1. Kurs spółki Columbus Energy
Źródło: stooq.pl
Innym przykładem może być spółka Onde, należąca do Grupy Erbud. Prowadzi ona działalność w segmencie budowy instalacji dla sektora energii odnawialnej (OZE) w Polsce, w szczególności farm wiatrowych i fotowoltaicznych. Strategiczną decyzją Spółki było rozpoczęcie od 2021 r. działalności w obszarze inwestycji w projekty farm PV, realizowanych na własny rachunek na podstawie model DBS (Develop-Build-Sell).
Columbus Energy zadebiutowała na giełdzie w 2021 roku, kiedy pojawiły się znaczne nadzieje na liberalizację reguły odległościowej 10H. Niestety, zmiany te nie weszły w życie. Dodatkowo zerwane łańcuchy dostaw oraz wojna w Ukrainie spowodowały znaczący wzrost kosztów budowy farm, oraz wydłużenie czasu ich realizacji. Opóźnienia w sprzedaży farm i brak korzystnych zmian prawnych negatywnie wpłynęły na kurs spółki, który w latach 2021 i 2022 odnotował znaczne spadki. Obecnie ryzykiem są niskie ceny energii, jednak normalizacja rynku oraz przyspieszenie procesów sprzedaży farm fotowoltaicznych pozytywnie wpływają na kurs akcji. Istnieje szansa na odzyskanie środków zainwestowanych w 2021 roku.
Wykres 1. Kurs spółki Onde
Źródło: stooq.pl
Oba te przypadki są różne i podobne zarazem. W pierwszym jednak mamy do czynienia z błędami inwestycyjnymi i nadmiernym zadłużeniem. Jego wzrost dawało się zauważyć wcześniej i jeśli uważny inwestor zwracał na to uwagę, miał szansę na wyjście z inwestycji wcześniej. W przypadku spółki Onde przede wszystkim zaważyły czynniki rynkowe i dopiero przewidując problemy na rozgrzanym rynku farm fotowoltaicznych można było w porę wyjść z inwestycji w akcje Onde.
Warto mieć się na baczności i warto znać swoje prawa
Wskazaliśmy na wstępie potencjalnie dużej skali oszustwo na szkodę brytyjskiego państwa, aby następnie przejść do przekroczeń mniejszej skali, ale nawet bardziej dotkliwych dla osób zainteresowanych pozyskiwaniem energii z OZE, bo dotyczących możliwości wyłudzenia ich prywatnych środków lub należnych im dotacji. Państwo przed tego typu oszustwami może tylko przestrzegać, natomiast w razie gdy konsument/inwestor stanie się poszkodowany, pozostaje mu tylko długa i żmudna batalia sądowa. Dlatego też lepiej kilka razy sprawdzać dokumenty i rzetelność wykonawców, a także opinie o nich. Szczególnie wyczulonym należy być na podejrzanie niskie cenowo oferty, mające znamiona „okazji”, a w rzeczywistości mogące być zwykłym wyłudzeniem.
Warto też przeglądać stronę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK). Poza samodzielną możliwością zgłaszania naszym zdaniem nieprawidłowości w funkcjonowaniu firm UOKiK publikuje komunikaty o nałożonych karach. Przykład znajduje się tutaj: Krajowy Projekt Energetyczny – decyzja Prezesa UOKiK
Warto sprawdzać, czy wybrany przez nas podmiot nie został ukarany lub też nie toczy się w jego sprawie postępowanie w UOKiK. Poza tym, śledząc komunikaty UOKiK, można sporo dowiedzieć się o stosowanych nieuczciwych praktykach w biznesie OZE i w przyszłości być bardziej na nie wyczulonym.