Poprzedni rząd był mocno niechętny do inwestycji w lądową energetykę wiatrową, czego emanacją była reguła odległościowa 10H, zakazująca budowy wiatraków w bliskiej od siebie odległości (zasada 10H powodowała ok. 1000 m minimalnej odległości). Obecny rząd przymierza się do liberalizacji tej zasady do 700 lub 500 m., ale konkretów wciąż brak. Przepychanki koalicyjne mogą trwać długo. Tymczasem poza lądową energetyką wiatrową, dostęp do Bałtyku otwiera przed Polską inną perspektywę – wiatru na morzu, tzw. offshore. W Komisji Europejskiej projekt ten jest traktowany bardzo poważnie – plany na wzrost mocy są ogromne, podobnie jak i plany inwestycyjne. Warto, aby Polska miała w tym swój udział.
Prężny rozwój lidera
UE jest liderem na świecie jeśli chodzi o rozwój energetyki wiatrowej na morzu. Wg aktualnie obowiązującej strategii z 2020 r., do 2030 r. farmy wiatrowe offshore mają osiągnąć moc w sumie 60 GW, a do połowy wieku ma to być co najmniej 300 GW. Produkcja energii morskiej w ramach innych technologii ma wzrosnąć do tego czasu do 40 GW. Rozwijane mają być technologie pozyskania energii z fal morskich i pływów oraz pływające farmy wiatrowe i słoneczne. Finansowanie tego przedsięwzięcia przez sektor publiczny i prywatny ma pochłonąć ok. 800 mld EUR.
Wg analiz Wind Europe, w poprzedniej dekadzie inwestycje w sieci lądowe i morskie w Europie wyniosły ok. 30 mld EUR, ale w obecnej dekadzie będą musiały wzrosnąć do ponad 60 mld EUR. Jednak nie powinno być problemu z finansowaniem, gdyż energetykę wiatrową morską uznaje się za dojrzałą technologię. Jako źródło finansowania Komisja Europejska wymienia: Program InvestEU, który zacznie działać w przyszłym roku i będzie dystrybuowany przez Europejski Bank Inwestycyjny, Fundusz Modernizacyjny, Horyzont Europa, Connecting Europe Facility. Do 2025 r. Komisja ma opracować obejmujący 10 wielkoskalowych projektów demonstracyjnych program inwestycyjny, łączący Horyzont Europa, InvestEU, wsparcie krajowe i finansowanie prywatne.
Polska stara się nadążać
Polskie plany w 2020 r. może nie wyglądały imponująco na tle tuzów europejskiej energetyki wiatrowej, ale ważniejsze jest chyba to, że plany te udaje się wdrażać w życie. Poniżej prezentujemy plany inwestycyjne na Bałtyku z 2020 r.:
Źródło: wysokienapiecie.pl
Poniżej natomiast prezentujemy zaktualizowany o rozpoczynane inwestycje:
Źródło: wysokienapiecie.pl
Widać, że sporo się dzieje, a szacowany potencjał działających farm wiatrowych na 2030 r. to 5,9 GW. Ma to też związek z zainteresowaniem wyrażanym przez sektor prywatny – banki i ubezpieczycieli, co sprzyja pozyskiwaniu finansowania na projekty.
PZU, największa polska firma ubezpieczeniowa, planuje uczestniczyć w konsorcjach, jakie będą udzielały polis projektom morskich farm wiatrowych. Inna duża firma, Warta, zaangażowana jest w ubezpieczanie łańcucha dostaw. Duże zainteresowanie finansowaniem projektów bałtyckich wyrażają też banki. Co ważne, poza wyrażaniem zainteresowania, są już realne ich rezultaty.
Baltic Power dobrym przykładem
Najbardziej zaawansowanym projektem jest wspólne przedsięwzięcie Orlenu i Northland Power – Baltic Power. Farma powstanie ok. 23 km od brzegu, na wysokości Łeby i Choczewa, i będzie składała się z 76 najnowocześniejszych turbin wiatrowych o mocy jednostkowej 15 MW, osiągając razem 1,2 GW (cel OZE na 2030 r. to 9 GW). Wraz z zakończeniem budowy w 2026 roku, farma Baltic Power rozpocznie produkcję energii, która pozwoli zasilić ponad 1,5 miliona gospodarstw domowych. W końcówce zeszłego roku została podjęta finalna decyzja inwestycyjna, co oznacza, że liderzy projektu posiadają komplet pozwoleń na budowę, zabezpieczono komponenty do produkcji farmy oraz dopięto finansowanie projektu.
Całkowity budżet projektu szacowany jest na około 4,73 mld EUR i zawiera wydatki inwestycyjne z ubezpieczeniem w kwocie ok. 4,05 mld EUR, a także koszty finansowania i rezerwę dodatkową. W tym roku mają stanąć pierwsze turbiny na wodzie, a oddanie inwestycji do użytkowania planowane jest na 2026 r. Konsorcjum 25 instytucji finansowych (kredyty łącznie na 4,4 mld EUR), które zdecydowały się wesprzeć projekt to polskie i międzynarodowe banki komercyjne, agencje kredytów ekspertowych (ECA) i instytucje multilateralne w tym m.in.: Europejski Bank Inwestycyjny (EBI), Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR), Euler Hermes, Export and Investment Fund of Denmark i Export Development Canada. Finansowanie projektu stanowi 80% przewidywanych łącznych kosztów kapitałowych. Pozostały kapitał zostanie wniesiony przez partnerów projektu.
Projektem jeszcze większym, ale mniej zaawansowanym jest Baltica. Inwestycja budowana jest w dwóch etapach – Baltica 2 (o mocy 1,5 GW) i Baltica 3 (o mocy 1 GW) – jako joint venture (50/50) Ørsted, globalnego lidera w morskiej energetyce wiatrowej oraz PGE Polskiej Grupy Energetycznej, największego producenta energii elektrycznej i ciepła w Polsce. Ørsted i PGE planują zakończenie budowy etapu Baltica 2 do końca 2027 roku, natomiast etapu Baltica 3 do 2030 roku. Projekt jest na etapie kompletowania wszystkich pozwoleń i dokumentów, a także dopinania finansowania konsorcjalnego.
Lepiej późno niż wcale
Lądowa energetyka wiatrowa rozwija się w Polsce mimo niesprzyjającej legislacji. Mogłaby szybciej, ale jeszcze większy potencjał jest w morskiej energetyce wiatrowej. Przez lata była ona zaniedbana, ale obecny postęp w inwestycjach i wielkoskalowe projekty, w których sporo się już dzieje, napawają optymizmem i przybliżają Polskę do osiągnięcia założeń na 2030 r. w kwestii pokrywania 47% zapotrzebowania na energię ze źródeł odnawialnych. Wygląda więc na to, że należy przychylać się do odpowiedzi twierdzącej na pytanie zadane w tytule tekstu – czy wreszcie uwolnimy potencjał offshore.