Strona główna » TOP 5 rynków wschodzących, które mogą przynieść wysokie zyski w 2025 roku

TOP 5 rynków wschodzących, które mogą przynieść wysokie zyski w 2025 roku

autor Redakcja
0 komentarze

Miniony rok na globalnych rynkach kapitałowych upłynął pod znakiem dynamicznych wzrostów, zwłaszcza na giełdach rozwiniętych (developed markets). Indeksy amerykańskie zyskały ponad 20%, a te skupiające spółki technologiczne nawet 30%. Motorem napędowym tej hossy była sztuczna inteligencja (AI), która przyciągnęła uwagę inwestorów na całym świecie. Nvidia generuje już miliardowe przychody z dostaw chipów, a giganci tacy jak Microsoft, Alphabet (Google) i Meta konsekwentnie zwiększają swoje inwestycje w AI.

Z kolei rynki wschodzące, zwłaszcza te położone w Europie Środkowo-Wschodniej, mierzyły się z wyzwaniami wynikającymi z wojny w Ukrainie i niepewności przed wyborami prezydenckimi w USA. Mimo że wybory wygrał Donald Trump, w 2025 rok weszły z bardzo mocnymi wynikami. Jakie są dalsze perspektywy rynków wschodzących? W artykule skupimy się na sytuacji w Europie, ale przyjrzymy się również dwóm globalnym rynkom o wysokim potencjale, które – choć wciąż uznawane za egzotyczne – budzą coraz większe zainteresowanie inwestorów.

Termin „rynki wschodzące” (emerging markets) został wprowadzony w 1981 roku przez ekonomistę Banku Światowego, Antoine’a van Agtmaela. Są to gospodarki znajdujące się na etapie dynamicznego wzrostu, ale nieosiągające jeszcze poziomu państw rozwiniętych, takich jak USA czy państwa Europy Zachodniej.Przykładami takich państw są Chiny, Indie, Malezja czy kraje Europy Środkowo-Wschodniej a także państwa Afryki.  Charakteryzują się one dynamicznym wzrostem gospodarczym oraz rosnącą aktywnością na rynkach finansowych, choć często borykają się z niestabilnością polityczną i ekonomiczną. Ta kombinacja czynników powoduje, że oferują interesujące możliwości inwestycyjne, które jednak mogą wiązać się z wysokim ryzykiem. 

Ze względu na poziom ryzyka wykluczamy z analizy część rynków zaliczanych do rynków wschodzących. Ze względu na problemy gospodarcze i niestabilność polityczno-społeczną Argentyna jest rynkiem zbyt ryzykownym. Z kolei ze względu na trawiącą kraj hiperinflację oraz autorytarne rządy, indeksy giełdy tureckiej także nie znajdują się w spectrum naszej analizy. Co ciekawe, mimo takiego środowiska, niektóre polskie firmy uznają Turcję za atrakcyjny rynek. Dla przykładu – Asseco SEE jest tam obecne od dawna, a Benefit (znany głównie z kart Multisport) niedawno rozpoczął ekspansję właśnie w Turcji, z którą wiąże duże nadzieje.

Cechy rynków wschodzących

Według klasyfikacji MSCI (Morgan Stanley Capital International), do rynków wschodzących zaliczane są m.in.: Brazylia, Chiny, Czechy, Egipt, Filipiny, Indie, Indonezja, Korea Południowa, Malezja, Meksyk, Polska, Rosja, Tajwan, Tajlandia, Turcja oraz Węgry. 

Charakterystyczne cechy rynków wschodzących to:

  • Szybki wzrost gospodarczy – kraje te często odnotowują wyższe tempo wzrostu PKB w porównaniu z gospodarkami rozwiniętymi.
  • Rosnące inwestycje – wysoki poziom inwestycji, zarówno krajowych, jak i zagranicznych, przyczynia się do rozwoju infrastruktury i przemysłu.
  • Atrakcyjność dla inwestorów – ze względu na potencjalnie wyższe stopy zwrotu, rynki wschodzące przyciągają inwestorów poszukujących możliwości lokowania kapitału.

Należy jednak pamiętać, że inwestowanie na rynkach wschodzących wiąże się z pewnym ryzykiem, wynikającym z niestabilności politycznej, ekonomicznej czy walutowej. Rynki te są dużo bardziej podatne na zmiany warunków makroekonomicznych, jak inflacja, stopy procentowe czy ceny towarów. Z drugiej strony, mogą też charakteryzować się niższym poziomem tzw. corporate governance, czyli jakość działania poszczególnych instytucji w tych krajach (takich jak sądy, banki centralne) stać może na niższym poziomie niż na rynkach rozwiniętych. Dlatego przed podjęciem decyzji inwestycyjnych warto dokładnie przeanalizować specyfikę danego rynku.

Europa Środkowo-Wschodnia

Zacznijmy od tego, co jest nam najbliższe – regionu Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie zdecydowanie największym i najbardziej zdywersyfikowanym pod kątem branż i liczby emitentów jest warszawska giełda. Na warszawskim Rynku Głównym obecnych jest ponad 400 spółek. Indeks WIG zaliczył bardzo mocne wejście w 2025 r., rosnąc od początku roku o kilkanaście procent. Wydaje się to wysokim wzrostem przy zysku amerykańskiego S&P500 rzędu kilku procent. Jednak w zeszłym roku WIG zyskał 1%, podczas gdy S&P500 poszedł w górę o 23%.

Zdecydowanie mniejszy jest z kolei indeks giełdy praskiej PX, grupujący ledwie 11 spółek, z czego o jego losie tak naprawdę decyduje 5 spółek, mających w sumie prawie 90% wagi w indeksie. Są to Erste Group, Komercni Banka, CEZ, Moneta Money Bank oraz Vienna Insurance Group. Mocno więc reprezentowany jest sektor finansowy i energetyka – taki miks mógłby być mało sprzyjający, ale biorąc pod uwagę, że jako główny powód inwestycji rozpatrujemy czynnik geopolityczny, przewaga płynnych i dużych spółek w indeksie może być cenna.

Wykres 1. Porównanie indeksów WIG i PX na przestrzeni roku.

Źródło: Bloomberg

Na powyższym wykresie widać porównanie zachowania indeksów PX i WIG na przestrzeni ostatniego roku. Generalnie indeks PX zachowywał się stabilniej i był w ruchu wzrostowym trwającym dłużej, z kolei indeks WIG dynamiczne wzrosty zaliczył dopiero w tym roku. 

Główną przyczyną tak dobrego zachowania obu indeksów jest wzrost szans na wypracowanie jakiegokolwiek pokoju w Ukrainie, co by z obu tych rynków zdjęło piętno ryzyka wojennego. Chociaż w praktyce jest ono znikome, percepcja inwestorów, zwłaszcza zagranicznych, często była inna. Obecnie się to zmienia i jeśli potraktujemy scenariusz zakończenia wojny za wschodnią granicą jako bazowy, oba te indeksy powinna czekać kontynuacja hossy.

Pod kątem wyceny wskaźnikowej to jednak już praski indeks PX ma przewagę. Jego wskaźnik cena/zysk wynosi ok. 11x, podczas gdy dla indeksu WIG jest to już ponad 15x. Im niższy, tym wycena akcji jest atrakcyjniejsza. Obrazuje on, ile inwestorzy są skłonni płacić za każdą złotówkę zysku wypracowaną przez spółki. Im wyższy, tym akcje są droższe, a ryzyko korekty spadkowej lub bessy większe. Indeks PX oferuje też wyższą stopę dywidendy – blisko 6%, podczas gdy dla WIG-u jest to 4,2%. Jest to jednak w dużej mierze efekt przewagi spółek przemysłowych i finansowych w indeksie PX. 

Chociaż indeks PX jest w tym momencie wyceniany korzystniej niż WIG, to należy pamiętać o jego słabym zdywersyfikowaniu i mocnym uzależnieniu od czynników politycznych i regulacyjnych. W oczach inwestorów, w obliczu wojny w Ukrainie, to Polska była też krajem bardziej narażonym na potencjalną agresję Rosji. Stąd też i bardziej dynamiczny wzrost indeksu WIG na początku tego roku. Mimo więc mocnego wzrostu, Polska to wciąż rynek bardzo atrakcyjny i oferujący większą dywersyfikację branżową spółek. 

Najtańszą liczącą się giełdą w regionie jest jednak Budapeszt. Wskaźnik cena/zysk dla tego rynku wynosi jedynie 6x. Chociaż stopa dywidendy to 4%, a więc sporo mniej niż dla indeksu PX i nieco mniej niż dla WIG-u to jednak akcje tam okazują się najtańsze w regionie.

Wykres 2. Indeks BUX na przestrzeni roku.

Źródło: Bloomberg

Ma to jednak swoje uzasadnienie. Po pierwsze jest to również indeks mocno skoncentrowany, gdzie zdecydowanie największy udział mają dwa duże państwowe podmioty z sektora bankowego i petrochemicznego – OTP Bank i MOL, a dopiero na trzecim miejscu jest koncern farmaceutyczny Gedeon Richter. 

Po drugie, być może jeszcze ważniejsze – rynek węgierski jest najbardziej pro-rosyjski w regionie, z wątpliwej jakości ładem korporacyjnym, przez co jest omijany przez sporą część kapitału zagranicznego. Stąd też i jego niska wycena. Mimo wszystko jednak główne spółki w indeksie mogą zyskać na zakończeniu wojny, dlatego warto oportunistycznie rozważyć też inwestycje w największe węgierskie spółki, mogące zyskać na zmianie układu sił politycznych w regionie.

Azja – egzotyka, ale coraz bliższa Polakom

Kontynent azjatycki staje się bardzo ważnym centrum technologicznym i finansowym. Wiele tamtejszych rynków, jak Japonia, Singapur czy Korea Południowa, są już zaliczane od dawna do rynków rozwiniętych. Jednak dwa największe tamtejsze kraje – Chiny i Indie – wciąż zaliczane są do rynków rozwijających się. Warto na nie spojrzeć przychylnym okiem, zarówno z perspektywy makro, jak i mikro.

Chiny w wielu branżach stają się liderami, powoli zaczyna do tego należeć też technologia, w tym też AI, gdzie razem z USA toczą walkę o prymat. Tymczasem trzecim krajem mocno w to inwestującym są Indie, co już nie jest intuicyjne. Australian Strategic Policy Institute prowadzi Critical Technology Tracker, z którego wyraźnie wynika dominacja Chin i USA, ale ze znaczącą rolą Indii:

Źródło: Australian Strategic Policy Institute

Zarówno Indie, jak i Chiny, mają dobrze rozwinięte rynki giełdowe. Szczególnie Chiny mają się tu czym pochwalić, bo wiele notowanych spółek to międzynarodowe korporacje, jak Alibaba, Ali Express, Byte Dance czy Huawei. Jednak z powodu spowolnienia wzrostu gospodarczego w Chinach tamtejsza giełda nie miała udanego roku. Natomiast na Indiach mocno odcisnęło się spowolnienie w branżach przemysłu ciężkiego. Jednak gospodarka indyjska zachowała duży wzrost, wyprzedzając pod tym względem Chiny. Coraz mniej jej brakuje do PKB Japonii i Niemiec. Wówczas stanie się trzecią największą gospodarką świata, co, patrząc przez pryzmat zasobów demograficznych (najludniejszy kraj świata) stanie się raczej prędzej niż później. Wysoka pozycja w rozwoju technologii AI powinna ten wzrost wspierać. 

Wykres 3. Indeks Sensex za ostatnie 5 lat.

Źródło: Bloomberg

Z kolei w Chinach pojawiają się kolejne próby stymulowania gospodarki i wspierania konsumpcji. Ludowy Bank Chin nie prowadzi jeszcze bardzo luźnej polityki monetarnej, ale wg prognoz ma się to zmienić w tym roku, kiedy to Chinom bardziej będzie zależeć na pobudzeniu konsumpcji. Potencjalną niepewnością są też amerykańskie cła. To też mogło być źródło słabości chińskiej giełdy w 2024 r. Jeżeli jednak założymy (na co wskazuje też początek prezydentury D. Trumpa), że cła będą elementem polityki gospodarczej i będą stosowane w celu osiągnięcia lepszych warunków dla USA, a nie pogrążenia Chin (racjonalne założenie), a Ludowy Bank Chin będzie prowadził luźną politykę pieniężną, to wówczas tworzy się dobry klimat do pojawienia się hossy na chińskiej giełdzie. Indie i Chiny to rynki rozwojowe, ale wcale nie tak korzystne cenowo – wskaźniki cena do zysku znajdują się na poziomie 15-16x, a stopy dywidend są niskie. Jednak w długiej perspektywie inwestycja na tych rynkach to inwestycja w krajach wciąż mocno rozwijających się i stawiających mocno na rozwój technologii.

Rynki emerging markets – jakie instrumenty?

Nie wystarczy wybrać rynku z perspektywami i zacząć na nim inwestować, ale wcześniej trzeba się jeszcze zastanowić, jak to robić, czyli przede wszystkim poprzez jakie instrumenty. 

Jednym z naszych top pick’ów jest rynek polski i tu sytuacja jest prosta. Spektrum inwestycyjne jest duże ze względu na znajomość lokalnego rynku, dostępność instrumentów w domach maklerskich i większe wsparcie analityczne. Na rynek polski można rozważać szereg inwestycji w akcje, zarówno poprzez fundusze typu ETF, fundusze akcyjne, a także zakupy pojedynczych emitentów. 

W Polsce jest też całkiem dobrze rozwinięty rynek obligacji korporacyjnych. Przy aktualnych warunkach rynkowych, tj. wysokim wzroście gospodarczym i wysokich stopach procentowych, oferuje on atrakcyjne oprocentowanie, często nawet w okolicach 10% rocznie. Branża deweloperska jest w dobrej kondycji, a oferuje dużo obligacji, dodatkowo zabezpieczonych na gruntach. Podobnie ma się z branżą windykacyjną, gdzie zabezpieczeniem najczęściej są portfele wierzytelności. Tego typu inwestycje są oczywiście obarczone ryzykiem, ale w obecnych warunkach rynkowych wydaje się ono być na tyle niewielkie, że warto swój portfel o te instrumenty wzbogacić. 

W przypadku inwestycji na rynkach chińskim czy indyjskim skupić się należy na akcjach, a konkretnie kupować fundusze ETF. Pośrednio można mieć na nie alokacje kupując ETF-y na indeks MSCI Emerging Markets (oferuje je m.in. iShares, Vanguard czy Amundi),w którym udział Chin czy Indii jest duży (tzn. udział rynków EM z Azji to ok. 50%, a do tego ok. 30% to dojrzalsze rynki azjatyckie). Jednocześnie jednak daje to dywersyfikację na inne rynki wschodzące, a więc też i większe bezpieczeństwo. 

W przypadku inwestycji na giełdzie praskiej czy budapesztańskiej, mniejszy sens może mieć kupowanie ETF-ów, bo nie są one tak popularne, jak te na indeksy MSCI. Natomiast, z racji tego, że indeksy PX i BUX są mocno skoncentrowane, wystarczy w nie inwestować poprzez ekspozycję na 2-3 największe spółki. 

Podsumowanie – koncentracja na Europie

Rynki wschodzące to bardzo szeroka kategoria i trudno jest spośród nich wybrać te topowe. Generalnie są one bardziej ryzykowne niż rynki rozwinięte, ale w założeniu powinny to móc wynagrodzić ponadprzeciętną stopą zwrotu. W analizie oparliśmy się o kilka czynników, z których głównym założeniem była kontynuacja gry pod zakończenie wojny w Ukrainie. To by dalej preferowało rynki Europy Środkowo-Wschodniej. Z nich wybraliśmy rynek polski, czeski i węgierski. 

Z rynków azjatyckich wybraliśmy Chiny i Indie z racji potencjału obu gospodarek, demografii (zwłaszcza w Indiach) i pozycji w rozwoju technologii sztucznej inteligencji. Ze względu na nieprzewidywalną politykę celną w zakresie USA w stosunku do takich państw jak Meksyk, Kolumbia czy Brazylia, te z rynków wschodzących uznaliśmy za zbyt ryzykowne na ten rok. 

Przeczytaj także

Targeto.pl to niezależny serwis analityczny, stworzony przez specjalistów rynku finansowego. 

Zawiera unikalne, fachowe analizy, przeglądy, raporty oraz komentarze dotyczące najbardziej perspektywicznych produktów i rozwiązań inwestycyjnych.

Serwis targeto.pl prowadzony jest w celach edukacyjno-informacyjnych.

Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autorów i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).

Autorzy nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie materiałów zawartych na tej stronie, a czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność.

© targeto.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.